sobota, 10 lipca 2010

W popołudniowych blaskach słońca...

... pozowała Kinga ( z tej okazji, że była u mnie i pozwoliła się wykorzystać maxymalnie :P).

 Motylek wśród bezkresnych pustkowi bezwonnych kwiatków :P


Przycupnęła wśród polany niebieskich, bezwonnych, rosnących na spękanej od słońca i skwaru ziemi - kwiatów:P



Jednak długo tam nie zagrzała miejsca gdyż po nóżce Kingi zaczęło kroczyć stado gigantycznych mrówek (jak się później okazało tego cholerstwa było wszędzie pełno - po mnie też łaziły :/) Ale parę ukąszeń mrówek nie zaszkodzi - co nie zabije to wzmocni :P  Znaleźliśmy inne poletko i tam Kinga zaczęła rozkoszować się zapachem owych bezwonnych kwiatków


I tak lekko i zwiewnie kończę moje rozważania na temat bezwonnych, niebieskich, kwiatków:P
Narazie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz