piątek, 28 stycznia 2011

Przygody psa Kawelina

Witam :D
Zmieniłem nieco tytuł bo tamten stał się już nudny:P a tak może zwrócicie uwagę  na tekst :P Dzisiaj znów popeplam bo mnie boli:P

18.01.11
Czizes... Trzeba było wstać wcześniej niż wcześnie dotychczasowo ;/ 5.50 na nogach. W sumie nawet lepiej o tej porze. Człowiek odczuwa słabiej różne tarcia statyczne i zderzenia kinetyczne z elementami pomieszczenia, w którym się aktualnie znajduje. Opóźnienie reakcji bodźco-odruchowych przekłada się również na dziwne anomalne zjawiska np. lanie płynu do soczewek na szczotkę do zębów i różne inne:P Tak więc wyruszam bez śniadania( bo nie ma czasu zjeść) na przystanek który jest Bóg wie jak daleko i Bóg wie czy autobus się zjawi:P Miałem dostarczyć się na drugi koniec miasta do jakiegoś gabinetu Stodaldent przy cmentarzu ( raczej z tamtąd już mało kto wracał) Czekam, czekam, skoczyłem  w miedzy czasie po pączka i jakiegoś bioenergodopalacza i czekam dalej:P Czekam czekam ( słonce wschodzi - nareszcie słoneczko - energia, której nie widziałem od tygodni) jedzie nareszcie gruchoczący się na czterech kółkach jelcz linii 27:P Linia 27- cóż o niej powiedzieć - jeździ po zakuprzu zapomnianym od Boga, ludzi i białostoczan. Dotarłem po godzinnej tułaczce tym rzęchem do celu ( to tak jakby jechać przez elektrociepłownie, Piaski i Witosa w Kielcach razem) gdzie czekała już na cały rok Jęcząca... 7 godzin później zaliczenie u Tekli :D Ma sa kra . Nie wiem kiedy nauczę się rozróżniać prawą od lewej i lewą od prawej:P No trudno może następnym razem się uda:D

21.01.11
Piątek wreszcie i ostateczne starcie z domeną zła każdego białostockiego studenta medycznej - z zakładem biofizyki. Tutaj panują inne zasady jak wcześniej wspominałem w swoich odcinkach - tu nie ma zasad. Człowiek jest liczbą, która stanowi błąd statystyczny, który nie powinien istnieć i trzeba go jak najszybciej wyeliminować. Ale mi się udało pokonać zło i zwyciężyłem ( scenariusz jak z baśni Andersena:P) Także uwolniony tryskający energią powinienem zabrać się za naukę by stawić się przed kolejnym złem czyhającym na studenta - SESJI. Ale nie. Jeszce jest czas. Także z Moniką (której postać przybliżę już niedługo:D) pokręciliśmy się tu i ówdzie no a ostatecznie skończyliśmy na imprezie:P

24.01.11
SESJA (System Eliminacji Studentów Jest Aktywny)
Patofizjologia z wynikiem 3 fuck yeah :D Popołudniu musiałem jechać  linią 11 do urzędu miasta bo w Białymstoku zachciało się urzędasom kart miejskich - po cholerę?? Tylko nerwa dodatkowa ;/ No musiałem pojechać na jakieś centralne zadupie Białego. Linia 11 w ogóle nie zahacza o centrum, nawet to administracyjne więc ludzie jadący z Kleosina  do pracy mają przesrane:P
25.01.11
Popołudniowy seans Och Karol 2:D Zajebisty film. Przed wejściem  rozdawali mentosy :P Po filmie załączyło mi się jakieś love parade w głowie:)

26.01.11
Nic się szczególnego nie dzieje:P

27.01.11
Znów się nic nie dzieje ale wam przybliżę historię tego dziwnego pomnika, który znajduje się poniżej i wystąpił w moim poprzednim odcinku otóż:


Pies Kawelin – pomnik pitbulla znajdujący się w białostockim parku Planty. Wybudowany ku przestrodze turystom nieobeznanym z lokalną tradycją spuszczania psów w parku ze smyczy i zapewniania, że on tylko szczeka, ale nie gryzie. Mieszkańcy miasta uważają go za rodzaj ładniejszego kosza na śmieci i z tego powodu jego pysk jest zawsze pełen najrozmaitszych rupieci i psującego się jedzenia. Oto krótka historia tego pomnika: 
1936 – dwóch jeleni buduje pomnik psa, w nieświadomości zbliżającej się wojny.
1944 – uciekający przed Armią Czerwoną faszyści kradną psa, jako jedyną wartościową rzecz w Białymstoku.
1945-2004 – nic się nie dzieje.
2005 – Kawelin zbudowany raz jeszcze.
2006 – po roku eksploatacji pies (początkowo pusty w środku) jest niemal wypełniony śmieciami.
2007 – władze miasta postanawiają zalać cementem wnętrze psa. Taniej byłoby co prawda go wyczyścić, jednak w tym wypadku trzeba by przyznać się do zaniedbania.
2008-9 – bombardowane gołębimi odchodami psisko coraz bardziej zmienia barwy na jaśniejsze.
2009-2011 – Kawelin cierpliwie czeka na koniec świata w 2012. Dla niego i tak nie może przytrafić się już nic gorszego.

28.01.11
Ekstremalny dzień w którym kończy się mój pobyt w Białymstoku. Ostatni egzamin i 50 min by zdążyć na pociąg:P Każda czynność rozplanowana co do minuty:D Jak nigdy:D Tak więc przedstawię swoje 50 minut męki w Whitestock'u:
10.50 - planowane zakończenie pisania egzaminu jednak tłok w szatni i to że musiałem dostarczyć indeks kosztowało mnie dodatkowo 2 minuty
11.01- odjazd z przystanku na Mickiewicza planowany przejazd 12 min jednak jak na złość każde światło czerwone;/ co daje dodatkowe 3 min;/
11.15 - mieszkanie szybkie przebranie ze stroju excluziff:P i załadunek
11.23 - opuszczenie M4 na przydworcowym i szaleńczy bieg na dworzec
11.35 - ja na wiadukcie a oni lokomotywę podpięli
11.37 - jest udało się zdążyłem pozostały 3 minuty do odjazdu:D

Podróż tragiczna przez mój przedział przetoczyła się banda urzędasów i nudziarzy . Łaskę mi zrobili, że wypuścili mnie do pociągowego kibla. Ale wreszcie po 5 godzinach męki ziemia ojczysta -Kielce <3
To tyle mojego jęczenia:P
I do usłyszenia:)

3 komentarze:

  1. Życie studenta. No dobra, komentarz przesłać? Otóż, a więc i mianowicie jestem zupełnie przychylnie, wręcz powiedziałabym dobrze nastawiona do tych Twoich notatek? Czyli jest dobrze (: Sąsiadka. (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozytywny chłopiec z Ciebie ;) się usmiechłam na Twoje notki i fotki. Z pewnością powrócę. Pomyślności życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. biedny ten pies. :)
    no ale mówiłam żebyś przywiózł go do Kielc ;p
    ze mną nie nudziłoby mu się ;)

    OdpowiedzUsuń